Przemyślenie zawarte w tytule pojawiło się w mojej głowie już ponad pół roku temu.
Stało się! Rozważany od jakiegoś czasu pomysł wstawienia bloga zamiast strony głównej został wcielony w życie.
O liczbie PI słyszał każdy. Większość zna też jej rozwinięcie do dwóch miejsc po przecinku czyli 3.14. Ilu z was jednak wie, że ilość cyfr po przecinku jest nieskończona, a liczba ta jest niewymierna (nie jest się to powtarzający ciąg znaków jak w liczbach okresowych).
Liczba PI ma także swój swoisty kult. Jej dzień jest obchodzony czternastego marca, który według amerykańskiego sposobu zapisu dat zapiszemy właśnie jako 3.14.
Naukowcy cały czas starają się uzyskać najdłuższe rozwinięcie liczby PI. W internecie pod jakże krótkim adresem 3.141592653589793238462643383279502884197169399375105820974944592.com/index314.html możemy zobaczyć jej rozwinięcie do miliona miejsc po przecinku.
Przeprowadziłem badania na tej liczbie i uzyskałem co następuje:
Postanowiłem też wypróbować funkcję pi(); dostępną w PHP jednak zwraca ona tylko 11 miejsc po przecinku. Swoją drogą szczerze mnie intryguje dlaczego nie 10 :P
Aktualizacja! Po krótkiej lekturze manuala PHP okazało się, że ilość znaków zwracanych przez tą funkcję ustala się w zmiennej "precision" w php.ini a wartość maksymalna dla niej wynosi 49.
Czy wy też znaleźliście coś ciekawego w tej liczbie, a dokładniej jej milionowym rozwinięciu? Jeśli tak - piszcie w komentarzach.
Nad napisaniem tego wpisu zastanawiałem się już dłuższy czas. Dzisiaj ostatecznie przekonał mnie apel Free Software Fundation o zaprzestanie używania Windowsa m. in. z powodu właśnie szpiegowania. Moim zdaniem szpiegowanie można podzielić na dwie kategorie.
I. Przez serwisy społecznościowe
Tutaj trzeba uznać jedną prawdę. Jedyne straszne, przerażające i jakże tajemnicze informacje,
które zdobywają o nas portale społecznościowe, to te, które podamy im sami.
Po prostu dwa razy zastanówmy się zanim wstawimy kompromitujące zdjęcie, albo podamy numer telefonu.
II. Inne Tutaj już nie mamy takiej możliwości zabezpieczania. Oczywiście - można stosować rozmaite programy, ale nie popadajmy w paranoję. Najczęściej wartość takich informacji jest znikoma… pod warunkiem, że przez komputer nie przepuszczamy super tajnych rzeczy. Narzekasz na zagrożenia związane z przeszukiwaniem dysku przez M$? Po prostu nie zostawiaj na nim numeru karty kredytowej.
Jeśli zaś chodzi o zbieranie informacji np przez Google, to bądźmy szczerzy, że ich wartość nie jest zbyt wielka (no chyba, że szukamy porno dziesięć razy dziennie). Słyszeliście kiedyś żeby ktoś kto pozyskał te informacje od Google np. szantażował kogoś?
Emocjonująca relacja prawie że na żywo. Trzy minuty temu skończyłem swój pierwszy sprawdzian z informatyki.
Tym wpisem rozpoczynam cykl poświęcony recenzjom stron rządowych. Na pierwszy ogień pójdzie witryna Ministerstwa Obrony Narodowej.
Wrażenie ogólne
Strona sprawia wrażenie estetycznie wykonanej i raczej przejrzystej. Po przewinięciu
strony w dół, po lewej stronie ukazuje się kalendarz niewiadomego przeznaczenia. Widget
słabo komponuje się z boxem w którym został umieszczony.
Kod strony
Na stronie znajduje się sporo skryptów JS opartych na frameworku JQuery w wersji 1.3.2
(aktualna to 1.4.3). Niestety przewijany pasek informacyjny na górze strony został oparty
na oficjalnie nieistniejącym znaczniku <marquee>, mimo tego że został zadeklarowany
doctype xHTML 1.0 Transitional.
Walidacja i dostępność
Podsumowanie
Strona prezentuje się dobrze. Ma trochę niedociągnięć w kodzie jednak nie powodują one błędnego
wyświetlania strony. Niepełnosprawni korzystający z czytników stron mogą mieć trochę problemów.
Tak, będę piętnować wymieniając adresy stron. Wspomniany przeze mnie system antyspamowy znajduje się na stronie sjp.pl, czyli internetowym słowniku języka polskiego.
Wpis pisany na bieżąco (w trakcie testowania), tak więc z czasem można obserwować zmianę podejścia do niektórych spraw.
Krok I - rejestracja
15:18 - otworzyłem stronę rejestracji. Prezentuje się bardzo przyjemnie. Zastosowanie
technologii AJAX pozwala w locie sprawdzać poprawność pól formularzy. Nie podoba mi
się jedynie zapis "Your full name will appear on your public profile". Widać,
że Twitter przewidział to, że ludzie nie będą tam wpisywać swojego imienia i nazwiska
(chociaż tak kazała podpowiedź do tego pola) bo obecność tylko jednego wyrazu nie zrobiła
na mechanizmie sprawdzającym żadnego wrażenia.
15:23 - Rejestracja zakończona powodzeniem. Przed tym musiałem jedynie odznaczyć pola wyrażające zgodę na informowanie mnie o nowościach przez email, oraz możliwości znalezienia mnie przez rzeczony adres (faktyczna rejestracja zajęła około 2 minut, reszta to czas na pisanie).
Krok II - ogólne zapoznanie
Po rejestracji jestem od razu zalogowany, a moim oczom ukazuje się okienko z tutorialem
(po angielsku). Drugi krok owego przewodnika to możliwość zaimportowania znajomych z takich
aplikacji jak GMail, Yahoo czy AOL. Po pominięciu jeszcze jednego kroku samouczka zostaję
przeniesiony do panelu zarządzania kontem. Moim oczom ukazuje się również przypomnienie o
konieczności weryfikacji konta przez maila (czekałem na to :P).
I tutaj zaczynają się schody… Wprawdzie mail aktywacyjny przyszedł bez problemu, ale po kliknięciu w podany link konto nadal wymaga aktywacji. Postanawiam więc wylogować się i zalogować ponownie.
Kiedy znajduje się na stronie głównej zastanawiam się gdzie do ku*** nędzy jest logowanie. Po minucie dostrzegam malutki napis "Have an account? Sign in". Jego dostrzeżenie nie jest łatwe ponieważ uwagę rozprasza ogromny napis "Sign on!".
Po przelogowaniu konto jest już aktywne.
Krok III - pierwszy wpis
A w zasadzie "tweet" jak to zwykło się mawiać. Czas dodać pierwszy wpis. Ale zaraz! Zmienię
najpierw język w jakim wyświetlana jest strona. Ale co to? Nie ma polskiego. Wprawdzie
posługiwanie się językiem angielskim nie sprawia mi większej trudności, ale administracja
tak popularnego serwisu mogła by zadbać o więcej niż sześć wersji językowych. Zwłaszcza,
interface nie jest zbyt rozbudowany (moim zdaniem dobrze).
Czas kończyć narzekanie i przejść do konkretów. Ponieważ dużo czasu upłynęło mi na zrzędzeniu i testowaniu kilku rzeczy.
W tym momencie wynikła przerwa nie z mojej winy. Kontynuacja testów od godziny 16:33
No dobra, napiszę wreszcie pierwszego tweeta.
16:34 - hurra. Wiadomość poszła w świat. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Czy w treści wiadomości nie działa znak enter? A może jest jakiś super tajny kod do przełamywania linii, którego ja nie znam?
Krok IV - śledzenie (follow)
Postanowiłem się na własnej skórze przekonać co oznacza ta funkcja. Dlatego też zostałem
pięciomilionowym sześćsettysięcznym subskrystentem Barracka Obamy :P. Jednak po kliknięciu
przycisku "Follow" mój profil dalej informuje, że aktualnie nie śledzę nikogo.
Znaczenie funkcji pozostaje nieznane.
Koniec części pierwszej. Ciąg dalszy nastąpi…
Dzisiaj tj. 10.10.2010 o godzinie 10:10 (sekund nie sprawdzałem) odbyła się premiera wersji 2.6 mojej strony.
Nie obyło się oczywiście bez opóźnień, które jak na ironię wyniosły 10 dni :P (serio).
Opóźnienie jest duże, ale moim zdaniem było warto czekać. Ta wersja wprowadza zdecydowanie
więcej zmian istotnych dla użytkownika niż poprzednie. Pełny changelog zmian dla tej wersji
znajduje się tutaj.
Już dużo czasu upłynęło od ostatniej części "Szkopskiego…". Nauczony nowymi doświadczeniami na jakże ciekawych lekcjach języka niemieckiego. Głównym bohaterem dzisiejszej części jest Dativ.