Testuję Twittera cz. 1

Wpis pisany na bieżąco (w trakcie testowania), tak więc z czasem można obserwować zmianę podejścia do niektórych spraw.

Krok I - rejestracja
15:18 - otworzyłem stronę rejestracji. Prezentuje się bardzo przyjemnie. Zastosowanie technologii AJAX pozwala w locie sprawdzać poprawność pól formularzy. Nie podoba mi się jedynie  zapis "Your full name will appear on your public profile". Widać, że Twitter przewidział to, że ludzie nie będą tam wpisywać swojego imienia i nazwiska (chociaż tak kazała podpowiedź do tego pola) bo obecność tylko jednego wyrazu nie zrobiła na mechanizmie sprawdzającym żadnego wrażenia.

15:23 - Rejestracja zakończona powodzeniem. Przed tym musiałem jedynie odznaczyć pola wyrażające zgodę na informowanie mnie o nowościach przez email, oraz możliwości znalezienia mnie przez rzeczony adres (faktyczna rejestracja zajęła około 2 minut, reszta to czas na pisanie).

Krok II - ogólne zapoznanie
Po rejestracji jestem od razu zalogowany, a moim oczom ukazuje się okienko z tutorialem (po angielsku). Drugi krok owego przewodnika to możliwość zaimportowania znajomych z takich aplikacji jak GMail, Yahoo czy AOL. Po pominięciu jeszcze jednego kroku samouczka zostaję przeniesiony do panelu zarządzania kontem. Moim oczom ukazuje się również przypomnienie o konieczności weryfikacji konta przez maila (czekałem na to :P).

I tutaj zaczynają się schody… Wprawdzie mail aktywacyjny przyszedł bez problemu, ale po kliknięciu w podany link konto nadal wymaga aktywacji. Postanawiam więc wylogować się i zalogować ponownie.

Kiedy znajduje się na stronie głównej zastanawiam się gdzie do ku*** nędzy jest logowanie. Po minucie dostrzegam malutki napis "Have an account? Sign in". Jego dostrzeżenie nie jest łatwe ponieważ uwagę rozprasza ogromny napis "Sign on!".

Po przelogowaniu konto jest już aktywne.

Krok III - pierwszy wpis
A w zasadzie "tweet" jak to zwykło się mawiać. Czas dodać pierwszy wpis. Ale zaraz! Zmienię najpierw język w jakim wyświetlana jest strona. Ale co to? Nie ma polskiego. Wprawdzie posługiwanie się językiem angielskim nie sprawia mi większej trudności, ale administracja tak popularnego serwisu mogła by zadbać o więcej niż sześć wersji językowych. Zwłaszcza, interface nie jest zbyt rozbudowany (moim zdaniem dobrze).

Czas kończyć narzekanie i przejść do konkretów. Ponieważ dużo czasu upłynęło mi na zrzędzeniu i testowaniu kilku rzeczy.

W tym momencie wynikła przerwa nie z mojej winy. Kontynuacja testów od godziny 16:33

No dobra, napiszę wreszcie pierwszego tweeta.

16:34 - hurra. Wiadomość poszła w świat. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Czy w treści wiadomości nie działa znak enter? A może jest jakiś super tajny kod do przełamywania linii, którego ja nie znam?

Krok IV - śledzenie (follow)
Postanowiłem się na własnej skórze przekonać co oznacza ta funkcja. Dlatego też zostałem pięciomilionowym sześćsettysięcznym subskrystentem Barracka Obamy :P.  Jednak po kliknięciu przycisku "Follow" mój profil dalej informuje, że aktualnie nie śledzę nikogo.

Znaczenie funkcji pozostaje nieznane.

Koniec części pierwszej. Ciąg dalszy nastąpi…

WinRAR i kwestie licencyjne

Tego programu nie trzeba nikomu chyba przedstawiać. Jest najpopularniejszym archiwizatorem plików na świecie. Praktycznie nie posiada wad. Wielu ludziom przeszkadza jedynie następujące okienko pojawiające się po 40 dniach od instalacji. Większość z was pewnie ignoruje wspomniany komunikat i spokojnie korzysta z programu. Otóż wszyscy którzy tak robią łamią prawo.

Czytaj dalej →

Jak korzystnie zastąpić Adobe Reader [akt.]

Możliwe że wyposażając nowy system operacyjny w najpotrzebniejsze programy, tak jak ja, na liście programów do zainstalowania miałeś wpisany program Adobe Reader. Możliwe że nigdy nie pomyślałeś że są dla niego lepsze alternatywy. A jednak są…

Chciałbym zaprezentować program Foxit Reader. Jest to "lekki" czytnik plików PDF stworzony przez firmę Foxit Software. Jego przewagę nad Adobe Readerem stanowią między innymi:

  1. Znacznie mniej obciąża komputer. Instalator programu Adobe Reader zajmuje 53 MB, natomiast programu Foxit Reader zaledwie 6 MB. Po zainstalowaniu różnica jest kolosalna. Adobe Reader zajmuje 147 MB natomiast Foxit Reader 10 MB.
  2. Dużo szybsze wczytywanie. Przy otwieraniu nawet niezbyt dużych plików PDF różnica w szybkości otwierania jest zauważalna mimo posiadania nie najgorszego sprzętu.
  3. Częstsze aktualizacje. Tutaj na szczęście Adobe Reader nie odstępuje aż tak bardzo. Najnowsze wersje obu programów zostały wydane w sierpniu.
  4. Większe bezpieczeństwo. Panuje powszechne przekonanie, że pliki PDF są podatne na wirusy. To nie do końca prawda. Większość szkodliwych programów jest pisana pod Adobe Readera. Oznacza to więc, że posiadając inny program jesteśmy bezpieczniejsi.
  5. Ładny interface. Jeśli po przeczytaniu punktu pierwszego obawiasz się że program Foxit Reader ze względu na małe rozmiary będzie pozbawiony jakichkolwiek elementów estetycznych w interfejsie. Otóż nic bardziej mylnego! Moim zdaniem można stwierdzić nawet, że interface Foxit Readera jest ładniejszy niż Adobe. Jest nieskomplikowany i intuicyjny przy zachowaniu wymaganej estetyki.
  6. Wieloplatformowość. Foxit Reader podobnie jak jego konkurent od Adobe jest dostępny także na Linuxa. Niestety nie posiada on wersji na MAC OS.
  7. Nie instaluje syfu. Instalator FR na ostatnim etapie proponuje jedynie utworzenie skrótu na pulpicie do ebay.com i trzeba pamiętać o odznaczeniu tej opcji! Natomiast Adobe Reader przy pobieraniu ma domyślnie zaznaczone pobranie Free McAfee® Security Scan Plus.

Wady Foxit Reader.
Oczywiście Foxit Reader jak każdy program nie jest pozbawiony wad. Jedyną którą zauważyłem przy używaniu tego programu to możliwość pobrania dodatkowej paczki z językiem polskim poprzez dodatkową opcję w menu ustawień.

Mam nadzieje, że ten wpis przekonał cię do rozważań nad zmianą czytnika PDF. :) Jeśli tak to program Foxit Reader można pobrać np. stąd.

Aktualizacja (17.09.10)
Niewątpliwą wadą Foxit Readera jest brak automatycznej integracji z przeglądarką Mozilla Firefox (jest za to z IE). Tzn: aby otworzyć plik PDF na stronie trzeba by pobrać go najpierw na dysk.

Na pomoc przychodzi nam wtyczka Firefox Plugin. Jak ją zainstalować? Bardzo łatwo. Włączamy program Foxit Reader i z zakładki Help wybieramy pozycję Check for Updates Now. Z lewej strony ekranu wybieramy Firefox Plugin i klikamy Add.

Uwaga: rozwiązanie nie testowane!

Prosty sposób na pozbycie się Facebookowych widgetów na stronach [akt.]

Masz dość widgetów od Facebooka na różnych stronach? Chcesz odciążyć swoją przeglądarkę?

Jeśli na powyższe pytania odpowiesz "tak!" to zapraszam dalej :)

Jak się ich pozbyć?
Po pierwsze: potrzebujesz przeglądarki Mozilla Firefox lub Google Chrome z zainstalowanym dodatkiem Adblock Plus (pobierz).

  1. Kliknij prawym przyciskiem myszy na ikonę Adblock Plusa i wybierz opcje "Ustawienia".
  2. Kliknij w "Filtry" a potem "Dodaj filtr" (albo po prostu klawisz insert)
  3. Utwórz następujące filtry (wklej poniższe linki; każdy w oddzielne pole). Aby utworzyć kolejny filtr po prostu powtórz krok drugi.
# ten wpis zapobiega większości przycisków "Dodaj na Facebooka"
http://facebook.com/plugins/share.php?* 

# ten wpis zapobiega większości przycisków "Lubie to!"
http://facebook.com/plugins/like.php?* 

# ten wpis zapobiega większości widgetów pokazujących aktywność strony
http://facebook.com/plugins/activity.php?* 

Nie gwarantuje stuprocentowej skuteczności powyższych metod.

Koniec mojej tułaczki w poszukiwaniu komunikatora

Rozdział Pierwszy - GG
Moja przygoda z komunikatorami rozpoczęła się gdzieś w okolicach 5. klasy podstawówki. Wtedy to na prośbę jednego z kolegów zainstalowałem GG, czyli komunikator z pod znaku uśmiechniętego słoneczka. Niestety szybko zakryły je szare, nudne chmury…

W tamtych jakże zamierzchłych czasach aktualną wersją była chyba wersja 8.0, ale i tak dla mojego poprzedniego komputera jej obsłużenie było nie lada wyzwaniem. Jestem pewien, że gdyby komputery miały uczucia i umiały mówić to poznałbym kilka nowych brzydkich słów :P. Jednak GG nie pasowało nie tylko mojemu komputerowi. Archaiczny wygląd, mulący interface i przede wszystkim reklamy na pół mojego niewielkiego wówczas monitora to coś o czym marzy każdy kto po prostu chce pogadać z kumplami :P.

Rozdział Drugi - Miranda IM
Na początku pierwszej klasy Gimnazjum kiedy mój ogólny skill umiejętności informatycznych lekko wzrósł postanowiłem że kończę z GG i przerzucam się na jakiś inny komunikator. Wtedy natrafiłem na Mirandę…

Według opisu miał to być wygodny multikomunikator, z dużymi możliwościami konfiguracyjnymi. Tak więc nie zastanawiając się dłużej kliknąłem duży zachęcający przycisk "Dałnloud".

Co do dużych możliwości konfiguracyjnych to muszę przyznać rację, że takowe były i nawet się przede mną nie chowały :). Niestety powiedzenie o tym komunikatorze piękny i wygodny wymagałoby zdecydowanie przekroczonej dawki optymizmu.

Nieskomplikowane okno rozmów mogłoby cieszyć gdyby nie ogromnie przytłaczające szare tło, to samo tyczy się okna rozmowy. Te piękne software'owe pejzaże można ujrzeć tutaj.

Interface historii rozmów (archiwum) przyprawiał o ból głowy. Na górze okna znajdowała się dłuuuga lista zapisana w zasadzie tylko dwoma pozycjami (incomming&outcomming message). Oczywiste jest, że przy takich długościach wiadomości jakie są wysyłane przez komunikatory musi być na nie przeznaczona osobna połowa okienka…

Muszę dodać że da się mieć Mirandę ładną, po polsku, z pięknym i wygodnym designem. Wymaga to jednak sporo pracy (zarówno grzebania w nieintuicyjnej konfiguracji jak i pobierania masy wtyczek [ja nawet lubie pobierać wtyczki, ale w formie w jakiej ma to zrealizowane np. Firefox. Jedna, spójna, zadbana baza wtyczek, a nie tak jak tutaj wtyczki rozsiane są po stronach supportów w poszczególnych krajach, albo nawet na stronach autorów tychże wtyczek.]) Czyli mój główny błąd polegał jak zwykle na zbyt dużym lenistwie.

Post Scriptum: Drodzy twórcy Mirandy proszę wybaczyć mi dużą dawkę sarkazmu i czasami nawet chamskiej ironii w tej części wpisu, ale boląca głowa, zamykające się oczy jak i pewne wydarzenia dnia wczorajszego wpłynęły mocno na ton tej wypowiedzi. Licząc na rozgrzeszenie sięgam po środek ostateczny

Rozdział Trzeci (ostatni) - AQQ
Tutaj już trochę krócej, bo jak wiadomo zdecydowanie łatwiej jest narzekać niż zauważać pozytywy.

AQQ pobrałem niecałą godzinę temu. Niewielka paczka instalacyjna, potem czteroetapowa procedura instalacji. Włączam program i o to moim oczom ukazuje się ładny, estetyczny i intuicyjny design (chcesz obejrzeć?). Na wierzch wybiega uśmiechnięty kreator (ech, za dużo się bajek naoglądałem…) tworzenia lub podpinania pod AQQ konta w GG.

I co? I już! W zasadzie komunikator jest gotowy do użycia. Można jeszcze tylko doinstalować kilka wtyczek, które są ładnie pogrupowane na stronie komunikatora (aqq.eu) jak np. sprawdzanie poprawności  i można rozmawiać.

PS: AQQ bardzo ładnie współpracuje z nowymi możliwościami Windows 7 - link

Google powie ci prawdę o ludziach

Logo Google

Chcesz wiedzieć co ludzie wpisują do Google? Ciekawi cię czego szukają? Jeśli tak istnieje pewna banalna i legalna metoda…

Z pomocą przychodzi nam funkcja podpowiadania wyszukiwania, która po wpisaniu fragmentu zapytania proponuje jego dalszą część właśnie na podstawie wyszukiwań innych ludzi.

Poniżej prezentuję linki do obrazków przedstawiających kilka dokończeń wyszukiwania.

"Co to jest…"

"Kto to jest…"

"Mam 13 lat i…"

Jak widać w większości wypadków wpisy powoduje burza hormonów. Zapraszam do samodzielnego popróbowania. Po prostu wejdźcie na stronę główną Google i wpiszcie fragment pytania do okienka. Zakończenia mogą być naprawdę szokujące jak np.:

  • Co znaczy itp?
  • Mam 7 lat i jestem w ciąży.
  • Co znaczy WTF?

Miłej zabawy!

« Poprzednia 1 2 3 4 5 6 »