Postępujące lenistwo internautów

Kolejny wpis z serii moich przemyśleń o wszystkim i niczym.

Problem opisany w tytule zauważyła pewnie już większość z Was. Użytkownik internetu staje się coraz bardziej leniwy. Przyczyniło się do tego stosowanie wszystkich zasad usability i maksymalne uproszczanie interfejsu. Teoretycznie nie jest to złe, a jednak jakie przynosi to efekty? Spójrzmy…

W dzisiejszych czasach na przykład błędu wyświetlanego przez skrypt nie można wyświetlić tak samo jak reszty strony. Musi być oddzielony, mieć oddzielne tło i dobrze by też było, aby był pogrubiony… najlepiej dwukrotnie (tak, da się). W przeciwnym wypadku user nie będzie wiedział co się stało, bo "to przecież trzeba było czytać, a tu były dwa zdania i nie wiedziałem od którego zacząć." Najłatwiej było nie czytać żadnego. Potem mamy informację od usera, że coś nie działa, ale nie wie co. Pod warunkiem, że user taki znajdzie formularz kontaktowy. A jak jeszcze w formularzu tym zamiast edytora WYSIWYG damy BBCode lub co gorsza niektóre znaczniki HTML, to z wiadomością od usera możemy się pożegnać.

Do ważnych miejsc w serwisie linki muszą być co najmniej sto dwadzieścia siedem tysięcznych raza większe, niż do tych mniej ważnych. Inaczej user nie znajdzie… bo kto zajmowałby sobie uwagę przeglądaniem jakiegoś menu. A niektórzy webmasterzy do już hardcore'y i dają aż dwa menu! Uwierzycie? :O

Ehh… miał być normalny wpis, ale jakiś taki mam dzisiaj stan, że wyszedł przepakowany ironią. Jednak czy pomijając moje wygłupy, zgadzacie się z sensem wpisu, czy wg Was żyję w rzeczywistości alternatywnej? ;)

  • Oczywiście nie jest tu mowa o wszystkich internautach. To zaledwie 90%…

Koniec świata w 2012?

Wpis tym razem o tematyce czysto życiowej. Już chyba każdy słyszał o rzekomo przepowiedzianym przez majów końcu świata mającym nastąpić w 2012 roku.

Nie mam się za osobę szczególnie przesądną, ale obserwując ostatnie wydarzenia dochodzę do pewnych przemyśleń. Dla mnie zaczyna to wyglądać tak jakby ktoś uparcie tworzył atmosferę nadchodzącej apokalipsy. Zacznę może od początku:

  • 11 stycznia – powodzie i lawiny błotne w Brazylii
  • 12 stycznia - obalono rząd w Libanie
  • 13 stycznia - fala kulminacyjna powodzi stulecia w Australii
  • 14 stycznia - Ben Ali, prezydent Tunezji zostaje obalony
  • 24 stycznia - zamach na lotnisku w Moskwie - ginie kilkadziesiąt osób
  • 25 stycznia - początek protestów w Egipcie
  • 3 lutego - przydzielenie ostatniej puli adresów IPv4 (taki internetowy akcent w apokalipsie :D)
  • 11 lutego - Hosni Mubarak obalony - kolejny bastion dyktatury padł
  • środek lutego - rozkręcają się inne protesty, m. in. w Algierii, Libii, Jemenie itd.
  • 8 marca – co najmniej 25 osób zginęło w zamachu bombowym w Fajsalabadzie
  • 11 marca - koszmarne trzęsienie Ziemi w Japonii. 2 pociągi znikają z powierzchni Ziemi, zaginął także statek, a w wyniku tsunami domy spływają do rzek. Zagrożenie skażeniem radioaktywnym po wybuchu w elektrowni.

Wnioski do wyciągnięcia pozostawiam Wam. Szykujecie już zapasy na dwudziesty pierwszy grudnia 2012, czy traktujecie to jako zbieg okoliczności? :P

Problem dziwnego informatyka

Otóż na naszej infie obowiązuje podział na grupy. Pierwsza grupa zawiera uczniów od 1 do 15 numeru w dzienniku (czyli moja), a druga od 16 do 34. Moją grupę uczy dość dziwny informatyk - Pan P. (nazwisko pozostawimy w spokoju). Na wstęp kazał nam przepisywać 5 stron regulaminu (cały tydzień mnie łapy bolały). Zajęło to nam prawie 2 lekcje.  Ponadto kazał kupić oddzielnego pendrive'a na infe. Mówił, żeby swoich pendrive'ów nie przynosić, bo będziemy je formatować i ,że jeśli będziemy zapisywać na nim prace, które damy do oceny i będą tam inne pliki, potraktuje to jako błąd. Po pierwszych dwóch lekcjach wywarł na nas niemiłe wrażenie. Zerowe poczucie humoru, surowość oraz "wypowiedzi porywające jak mowa naszego dyrektora na rozpoczęcie roku", jak to powiedział Sobak. Jednak dzisiaj…

P. wyszedł z klasy i już rozmowy. Misiek wstał i popatrzył przez wizjer czy nie wraca i zaczął szaleć . Pan wszedł do klasy, a Łukasz cuduje. Nauczyciel, to zauważył, coś mu powiedział (jedyny nie słyszałem tego :(), cała klasa się śmieje (nawet Pulkowski się śmiać zaczął :O). Od razu nasza opinia o nauczycielu się poprawiła.

Dzisiejsze 2 infy były o sprzęcie, więc mogłem się wykazać. P. mówił dość ciekawie (chyba tylko dla mnie :D), widać, że zna się na tym. Na końcu poruszył temat zapisu danych na dyskach. Powiedział o systemie dwójkowym (to takie 1001010) i spytał jak się nazywa to 1 lub zero. Jak można się było spodziewać, zapadła cisza. Ja po chwili namysłu  odpowiedziałem, że to jest bit (muszę zaszpanować :)). Potem było o bajtach, ASCII, ANSII i tych podobnych rzeczach, których Kowalski nie rozumie. No i wreszcie wytłumaczył nam jak zapisać jakąś liczbę dziesiętną w systemie dwójkowym.

Teraz czas wyciągnąć wnioski końcowe.  Nasz nauczyciel jest dziwny, trzeba umieć do niego "podejść"  w inny sposób. W jednej rzeczy jest lepszy od nauczyciela drugiej grupy (wydaje mi się tylko, że tylko ja tak uważam). Wytłumaczył nam więcej rzeczy , więc jesteśmy mądrzejsi od drugiej grupy :D

Timiko