Przedwczoraj (wtorek) na lekcji matematyki wychowawczyni wspomniała o tym, że następnego dnia ma się odbyć… próbny alarm przeciwpożarowy.
Cóż za cudowna niespodzianka, nieprawdaż? Według mnie powód podania tej informacji był bardzo prosty i nie chodziło tu o popsucie surprajsu czy uniknięcie paniki. Jak stwierdziła sama wychowawczyni – czas ewakuacji będzie zestawiany z innymi szkołami. Czyli ponownie – Statystyki Są Najważniejsze.
Dlatego wczoraj gdy dzwonek zadzwonił 15 minut wcześniej niż powinien – zdziwienia nie było. Bo przecież podano nam dzień wcześniej nawet lekcję na której cały event miał się odbyć – uroczo :).
Pani spokojnie wstała z krzesła, podniosła kartkę z biurka i przeczytała z niej – „Proszę nie panikować…” Oczywiście całą klasową lożą szyderców zaczęliśmy się wydzierać tak głośno jak to tylko możliwe, że „wszyscy zginiemy!”, „Już po nas!” i tak dalej…
Potem nauczycielka spokojnie wyrecytowała drogę do najbliższego wyjścia ewakuacyjnego. Bez pośpiechu spakowaliśmy swoje rzeczy, zdążyłem nawet wytrzeć tablicę i napisać na niej wielkie „SOS” – dla potomnych :)
Potem udaliśmy się do wyjścia ewakuacyjnego. Cóż za szczęście że akurat wtedy było ono otwarte. Drugi raz podczas trzech ostatnich lat, jak dobrze pamiętam. Los nam sprzyjał :P Udaliśmy się na boisko szkolne i usiedliśmy klasami.
Potem ktoś wyznaczony sprawdził czy dotarli wszyscy nauczyciele – no tak… Nauczyciele. O nas, uczniów, nikt się nie martwił. Posiedzieliśmy tam około 15 minut integrując się podczas rzucania żołędziami w kogo popadnie. Potem Ktoś Kogo Nie Widziałem, powiedział przez megafon Coś Czego Nie Słyszałem.
Po owym zaklęciu, bo tym musiało to być, niepaląca szkoła przestała się palić, nieistniejący strażacy stali się jeszcze bardziej nieistniejącymi, a my wróciliśmy do naszej ukochanej szkoły…
Komentarze wyłączone
Możliwość komentowania na blogu została wyłączona. Zapraszam do kontaktu na Twitterze, Facebooku lub poprzez formularz, o ten tutaj. Do usłyszenia!