Od dłuższego już czasu w internecie występuje ogromne poruszenie pracami nad nową, piątą, wersją HTML-a. Sam też byłem i w sumie po części nadal jestem jego entuzjastą. Miło byłoby gdyby istniał standard pozbawiony wszelkich archaizmów, który wymuszałby poprawne pisanie stron na webmasterach, a internet zmieniłby się w jedną wielką cyfrową sielankę…
Nie no. Oczywiście przesadzam, ale w tym wpisie chciałbym przestawić Wam prosty powód, dla którego tak naprawdę wejście w życie HTML-a 5 niewiele zmieni.
Co z tego, że specyfikacja zabrania używania HTML-a do opisu wyglądu strony (czyli znaczniki takie jak font itd…), że zabrania używania ramek, skoro przeglądarki nadal to wszystko obsługują.
Jako "materiał dowodowy" do tego wpisu posłuży ta prosta strona. Polecam zajrzenie w jej kod. Jest tam sieczka najgorszych znaczników z HTML4 tj. font, center, iframe…
I teraz stawiam główne pytanie: Co z tego, że specyfikacja HTML5 wymusza np. stosowanie wyłącznie CSS-a do opisu wyglądu strony, skoro przeglądarki internetowe tego nie robią?
Już teraz mamy takie przykłady: twórcy wielkich portali szczycą się, że ich strony używają HTML5. Szkoda tylko, że w większości używanie tego standardu kończy się wraz z sekcją head.
Marzy mi się, żeby przeglądarki podchodziły tak rygorystycznie do parsowania HTML-a, jak do XML-a lub jak parser do parsowania PHP. Żeby browser widząc stronę z błędem wyświetlał komunikat na ekranie. Myślę, że dopiero to zmobilizowałoby porządnie "webmasterów" do tworzenia stron zgodnych ze standardami.
Strona z DTD HTML-a piątego z działającymi frame'ami, to nie jest moje marzenie… Wygląda na to, że twórcy stron będą mogli tworzyć sieczkę, z którą będą męczyć się przeglądarki. Zmieni się tylko ilość błędów w walidatorze, o którego istnieniu większość normalnych użytkowników nie ma pojęcia (a szkoda)…
Komentarze wyłączone
Możliwość komentowania na blogu została wyłączona. Zapraszam do kontaktu na Twitterze, Facebooku lub poprzez formularz, o ten tutaj. Do usłyszenia!