W ostatnich dniach dwójka znajomych, Comandeer i Soanvig, namówiła mnie do czegoś, od czego uparcie stroniłem przez ostatnie lata. Być może nie brzmi to zbyt przełomowo, ale postanowiłem wziąć udział w konkursie programistycznym.
"Daj Się Poznać" to konkurs organizowany przez Macieja Aniserowicza z blogu devstyle.pl. Popularny, a przy tym bardzo prosty w założeniach - przez 10 tygodni rozwijamy projekt i piszemy o nim na blogu. Na tyle proste, konkretne i sensowne, że przekonało mnie do małego otwarcia się na świat. Dlaczego?
Uwaga. Ostrzegam uczciwie, że co bardziej wyczuleni mogą zwęszyć znamiona wpisu sponsorowanego. Nieszczególnie mi to przeszkadza, bo przeświadczonych o tym fakcie i tak już pewnie nie przekonam. Mogę tylko poinformować że z typowego wpisu sponsorowanego brakuje elementu sponsorstwa. Jest natomiast sporo zadowolenia, z tego jak organizator podszedł do pewnych kwestii.
Po pierwsze, duża dowolność. Brak narzuconej tematyki oraz technologii. Co jeszcze fajniejsze, w konkursie mogą brać udział projekty rozwijane już wcześniej, nie muszą powstawać od początku na jego potrzeby. Nie mamy tu więc do czynienia z żadnym hackathonem, gdzie głównym elementem jest wyścig z czasem, a zwyczajnym konkursem na projekty programistyczne. Widać skupienie się na samym programowaniu (i pisaniu o tym), co mi osobiście bardzo odpowiada.
Kolejna rzecz, nie mam pewności czy zamierzona, ale bardzo udana w efektach. Ze względu na swoje założenia, konkurs jest atrakcyjny także dla tych, którzy nie osiągną w nim wysokich miejsc. Ja sam podchodzę do tego bardziej jak do zewnętrznego motywatora z nutką dobrej zabawy. Może nie wypada pisać takich rzeczy na samym początku, ale prawdę mówiąc nie liczę na zdobycie którejś z nagród. Widząc na liście nazwiska moich starszych (przynajmniej doświadczeniem) kolegów, czy osób takich jak Piotr Nalepa (którego przerobiony skrypt dumnie nazywałem lata temu swoim pierwszym "projektem w PHP") nie łudzę się odniesieniem sukcesu. I szczerze? Absolutnie mi to nie przeszkadza! Rzucenie wyzwania swojej prokrastynacji jest dla mnie wystarczająco atrakcyjnym celem.
Trzecia rzecz, na którą zwróciłem uwagę to regulamin. Moją uwagę opis konkursu przykuł bardzo szybko, do ostatniej chwili odkładałem jednak zajrzenie na podstronę z zasadami. Byłem mentalnie przygotowany na zderzenie z długą listą reguł, wymogów i analizowanie czy na pewno spełnię wszystkie z nich i czy gdzieś nie czyhają kruczki, którymi wolałbym się nie wiązać. Nie ma co się rozwodzić, zainteresowanych odsyłam tutaj. Krótko i na temat!
Tyle słowem wstępu. Przedstawienie projektu, którym będę zajmował się do 31 maja, już jutro.
Komentarze wyłączone
Możliwość komentowania na blogu została wyłączona. Zapraszam do kontaktu na Twitterze, Facebooku lub poprzez formularz, o ten tutaj. Do usłyszenia!