Zmiana komunikatora raz jeszcze…

W jednym ze swoich starszych wpisów pisałem jakoby moje poszukiwania komunikatora "idealnego" (cudzysłów umyślny) miały się zakończyć na AQQ. Dzisiaj, po przeszło dziewięciu miesiącach, przyszedł czas na zrewidowanie tamtej opinii.

Wyborem, który dla odmiany będę dziś wychwalał jest Pidgin (+ gfire).

Pewna grupa osób może spytać  "Dlaczego nie WTW?". Otóż fakt, program ten jest bardzo dobry, jednak tym razem poszukiwałem zamiennika, nie tyle dla GG, co dla xfire. Jeśli ktoś by nie wiedział: xfire to komunikator przystosowany dla graczy. Pozwala na rozmowy podczas gry, kręcenie filmów i robienie zdjęć oraz wyświetla informacje m. in. o tym w jaką grę aktualnie gramy.

Po  ponad roku użytkowania tego komunikatora mogę powiedzieć z ręką na sercu, że mam go naprawdę dość. Jak na funkcje które oferuje program jest naprawdę mułowaty. Włączenie xfire i przeglądarki na raz, w mniej niż 50 sekund jest niemożliwe. Dodatkowo posiada masę bugów:

  • słynne już wśród jego użytkowników blackfonty - problem pojawiający się najczęściej przy kopiowaniu tekstu. Powoduje on, że znaki w polu pisania wiadomości nie są białe, a czarne, a ten kolor na ciemnogranatowym tle naprawdę nie jest wygodny do czytania ;) Błąd rzekomo został poprawiony w ostatniej wersji, a jednak ja jestem wybrańcem i mam go nadal…
  • moja kopia komunikatora, którego jedną z głównych zalet miało być pokazywanie znajomym w co gram i grupowanie tego na profilu, rzeczonej f-cij została pozbawiona :D. Nie pytać jak: po prostu nie działało.
  • dźwięki też nie raczyły się wydobyć - ponownie tylko u mnie :P

Skoro te rzeczy nie działały, ale tylko u mnie, to pewnie nasuwa się Wam myśl "czemu nie przeinstalujesz xfire". Otóż skoro miałem już coś instalować, to wybrałem zainstalowanie Pidgina. Główny powód jest dość prosty. Dwa protokoły z których korzystam - GG i xfire miałem do tej pory obsługiwane przez dwa osobne programy. Jak wiadomo klient GG nie nadaje się do użycia, toteż w jego zastępie miałem AQQ, który jest dla mnie programem jak najbardziej udanym i migające półnagie panie nad okienkiem rozmowy, nie psuły tej opinii :P, ale jednak uważam, że wygodniej jest mieć jeden program do wszystkiego, niż dwa lekko mułowate.

Z Pidgina korzystam dopiero od niecałej godziny :P, ale już zauważyłem jego plusy w odniesieniu do xfire:

  • archiwa rozmów nie są w końcu zapisywane jako "goły" plik tekstowy, który na dodatek w xfire jest otwierany na upartego przez… windowsowy notatnik. Każdy kto otwierał w notatniku plik tekstowy o rozmiarze chociażby przekraczającym 3MB wie co mam na myśli… W Pidginie archiwa są zapisywane jako pliki HTML i w program jest wbudowana przeglądarka dzieląca je po datach… Jednak jako webmaster muszę skrytykować twórców za zapis archiwów z użyciem font przy każdej wiadomości.
  • program działa zdecydowanie szybciej
  • dla każdego znajomego mogę ustawić alias. W xfire było to niemożliwe. Tam do wyboru było pokazywanie nazwy pod którą rejestrował się użytkownik (która zazwyczaj nie pokrywała się z używanym pseudonimem) lub wyświetlanie nazwy, którą użytkownik ustawił sobie właśnie w tej chwili, co powodowało, że gdy któregoś ze znajomych dopadła głupawka zmieniania pseudonimu, to musiałem na nie patrzeć…

Teraz przyszedł jednak czas na wady Pidgina, bo te niewątpliwie też są:

  • brak theme'ów. Domyślny theme nie jest brzydki, ale przydałaby się jednak możliwość ostylowania programu po swojemu.
  • interface z GTK+. Jego np. okno wyboru plików na Windowsie nie wygląda zbyt ładnie (tutaj widać pod jakiego OS'a był pisany program)
  • brak możliwości ustawienia osobnych statusów dla różnych protokołów (buu)

W zasadzie więcej wad na razie nie zauważyłem. BTW: ech, jak to człowiek się zmienił. Kiedyś wygląd nie był ważny, a teraz to by tylko narzekał.

Używał ktoś z Was Pidgina lub xfire? Jakie wrażenia?

PS: Marzenie na dziś - AQQ z obsługą xfire :P

Komentarze wyłączone

Możliwość komentowania na blogu została wyłączona. Zapraszam do kontaktu na Twitterze, Facebooku lub poprzez formularz, o ten tutaj. Do usłyszenia!