Dywagacje nt. nauczania religii w szkołach i ogółu "sfer wyższych"

Kolejny temat nietechniczny. Pewnie zaczynam się coraz bardziej rozleniwiać.

Nad tym tematem myślałem praktycznie od czwartej czy piątej klasy podstawówki. Teraz postanowiłem jednak zebrać co nieco moje myśli i przedstawić je tutaj. Tak więc moim głównym pytaniem jest:

Dlaczego przedmiot "religia" nie nazywa się "katolicyzm"?

Albo to ja i dziesiątki innych osób (nie tylko z mojego miasta), które pytałem mają tak zrypane szkoły, że naucza się ich tylko o jedynym słusznym systemie jedynej słusznej religii, albo jest to praktyka powszechna w prawie całej Polsce.

Tutaj postanowiłem spytać też Was. Czy któryś z Was miał może na lekcjach religii o religiach innych niż chrześcijańskich, ze szczególnym ukierunkowaniem na katolicyzm? Jeśli tak to na jakim etapie nauki.

Otóż ja miałem: było wspomnienie o lożach wolnomularzy (nawet trzeba było o nich napisać pracę domową, tak więc samemu poszukać o nich czegoś). Szczytny cel, ale jaki efekt? Większość osób (fakt, że żartem, ale jednak skądś się ta "wiedza" wzięła) stwierdzenie "wolnomularze" powiązali od razu ze słynnym stwierdzeniem o. Rydzyka - "Żydzi i masoni". Tak to u mnie wyglądało.

Nie było żadnej innej religii poza katolicyzmem, w porywach do prawosławia :). Dlaczego? Czy inne religie są gorsze? Skoro tyle ludzi zakłada, że to, co napisano w Biblii, jest prawdą, to czemu prawdą nie mogłoby być to, co jest napisane np. w Koranie? Dlaczego ludzie nie są nauczani właśnie o tym? Dlaczego ludzie uczący religii są katolickimi księżmi lub katechetami, czyli głęboko wierzącymi katolikami?

Teraz naprawdę ciężko będzie mi się powstrzymać od kolejnych pytań (taki myślotok).

Dlaczego to księża mówią nam jak mamy postępować z naszymi (ew. przyszłymi) dziećmi, skoro to ludzie, którzy w większości nie mają dzieci?

Dlaczego w Polsce duchowni mają zagwarantowaną prawnie (polecam poczytać konkordat) możliwość emisji własnych programów dydaktycznych w publicznej telewizji państwowej? Dlaczego inne religie nie mają tego zagwarantowane na poziomie umowy pomiędzy związkiem wyznaniowym, a Państwem?

Dlaczego Kościół nie odprowadza podatków od przychodu? Efekt jest imponujący. Bo oto mamy instytucję istniejącą od ponad 2000 lat, która nawet w dobie globalnego kryzysu, zachowuje dobrą sprawność finansową.

I oto żyje sobie w naszym Państwie swego rodzaju "mafia", która liczy ponad 22 640 księży diecezjalnych, 5365 zakonników i 23 939 zakonnic (dane na okres 2000/2001)…

Mam rację, czy może totalnie się mylę? Co Wy o tym sądzicie? ;)

Komentarze wyłączone

Możliwość komentowania na blogu została wyłączona. Zapraszam do kontaktu na Twitterze, Facebooku lub poprzez formularz, o ten tutaj. Do usłyszenia!